
Kiedy tańszy lead staje się droższym błędem?
31.03.2025
20.10.2023 / Maciej Czechlewski
Poniższy artykuł pochodzi z dziewiątego numeru wyjątkowego Magazynu branży prawnej – Magazynu Prawniczego. Jeśli chcesz przeczytać więcej eksperckich artykułów kierowanych do kancelarii…
***
Poczucie bezradności jest jedną z najgorszych rzeczy, jakie możemy odczuwać. To, że coś jest niezależne od nas, potrafi napsuć sporo krwi. Właśnie dlatego tak wiele osób chce kontrolować każdy aspekt swojego życia. Są jednak rzeczy całkowicie od nas niezależne i nie ma sensu tracić na nie nerwów. Dużo lepszym rozwiązaniem jest zaakceptowanie tego i próba zmiany tych elementów, na które mamy wpływ.
Nie inaczej jest z internetową przepustką do Twojej firmy, czyli stroną WWW. Tworząc ją, chcesz, aby była perfekcyjna. Poniżej znajdziesz 5 rzeczy związanych z serwisami internetowymi, które mogą Ci się nie podobać, ale które są od Ciebie w większości niezależne. Znajdziesz tutaj również sposoby na poradzenie sobie z tymi pięcioma problemami.
Czasami, wpisując w wyszukiwarce Google nazwę swojej kancelarii, pod pierwszym wynikiem, będącym najczęściej stroną główną, pokazują się tzw. linki do podstron. Są to linki do podstron z tej samej domeny co wyświetlony pierwszy wynik, uznane przez algorytmy Google za szczególnie przydatne użytkownikom w kontekście szukanej frazy.
Na ten moment nie ma możliwości bezpośredniego zarządzania tym, jakie strony (i czy w ogóle) się tam pojawią. Jeżeli zatem, wyszukując swoją kancelarię, denerwuje Cię, że jednym z przydatnych linków jest podstrona z notką osobową kierownika biura, a nie strona opisująca usługę, którą chcesz promować, to powinieneś zrozumieć, dlaczego tak się dzieje.
Algorytmy Google starają się jak najbardziej ułatwić użytkownikom odnajdywanie informacji, których szukają. To, jakie adresy pojawią się w linkach do podstron, zależy od tego, jak bardzo konkretne strony przydają się użytkownikom Twojej WWW. Jeżeli większość odwiedzających stronę prędzej czy później trafia na podstronę Kontakt – dla Google jest to jasny sygnał, że strona ta jest popularna i warto skrócić do niej drogę z wyników wyszukiwania.
Co można zrobić, żeby zwiększyć szansę strony, na której nam szczególnie zależy, aby pojawiła się w przydatnych linkach? Mówiąc ogólnie – zadbać o SEO tej strony. Mówiąc bardziej szczegółowo – zadbać o czytelne umieszczenie strony w strukturze serwisu i zapewnić jej odpowiednie linkowanie. Stworzyć na niej unikalną i przede wszystkim wartościową treść, która przyciągnie i zatrzyma użytkowników. Jeżeli jednak nie uda Ci się osiągnąć zamierzonego celu, to pamiętaj, że być może w przypadku odwiedzających Twoją stronę, szybkie dotarcie do kierownika biura jest częstsze i ważniejsze, niż zapoznanie się z usługą, która jest komuś potrzebna tylko w specyficznych sytuacjach…
Jeżeli Twoja kancelaria nie ma jeszcze utworzonego profilu w Google Moja Firma, czyli nie ma tzw. Wizytówki Google – powinna to jak najszybciej zmienić. Daje to szereg udogodnień dla użytkowników, do których w większości się już przyzwyczailiśmy. Jedną z nich jest usługa Opinii, która bardzo często jest podstawowym źródłem informacji o firmie. W szczególności dotyczy to firm usługowych.
Pozytywne opinie od zadowolonych klientów potrafią przekonać niezdecydowanych do skorzystania z usług Twojej kancelarii. Trzeba jednak mieć świadomość, że jest to miecz obosieczny – ktoś inny zrezygnuje z Twoich usług po przeczytaniu negatywnej opinii. Podobnie jak w przypadku linków do podstron, nie mamy bezpośredniego wpływu na treść opinii. Piszę o bezpośrednim wpływie, ponieważ jeżeli świadczysz usługi w profesjonalny sposób, potrafisz rozwiązać problem, z jakim ktoś do Ciebie przychodzi, a w dodatku masz konkurencyjne ceny i dobrze traktujesz klientów, to ograniczasz ryzyko, że ktoś wystawi opinię negatywną.
Zapewne przeszło Ci przez myśl „usunąć”. Nie jest to jednak najlepsze rozwiązanie, a często jest to wręcz niemożliwe. Warto zastanowić się nad tym, dlaczego opinia tego klienta jest taka niska. Być może nie do końca odpowiadasz na potrzeby osób, które do Ciebie przychodzą? Może jest w Twojej firmie jakieś słabe ogniwo, które sprawia, że nawet mimo wygrania sprawy, klient nie do końca jest zadowolony? Postaraj się wyciągnąć wnioski z konstruktywnej krytyki, jaka pada pod adresem Twojej firmy.
Co jednak, jeżeli nie jest ona konstruktywna, a jej podstawą jest niedobre cappuccino na spotkaniu albo brzydki kolor ścian w kancelarii? Rozwiązaniem może być to samo, co w przypadku krytyki innego rodzaju – odniesienie się do takiej oceny. Jeżeli ktoś szuka opinii o Twojej firmie, zdecydowanie lepiej będzie, jeśli zobaczy, że nie pozostawiasz negatywnych komentarzy bez reakcji, a czasem nawet – przyznajesz się do błędu. Na naciąganą opinię o kawie możesz odpowiedzieć z przekąsem, że „kawoszy z wyszukanym podniebieniem zapraszasz na spotkanie do profesjonalnej kawiarni”.
Zdarzają się też przypadki nieuczciwej konkurencji, które mają na celu oczernienie Twojej kancelarii. Pomijając sam fakt, że takie działanie jest zwyczajnie nieprofesjonalne, można się przed nim bronić. Zdecydowana większość opinii w Google jest podpisana imieniem i nazwiskiem. Jeżeli więc przedmiotem opinii nie jest niesmaczna kawa, a podważenie kompetencji Twoich pracowników, co do których jesteś pewien, łatwo jest sprawdzić, czy dana osoba była w ogóle klientem kancelarii. Jeżeli nie, można przypuszczać, że konkurencja chce oczernić Twoją markę. Być może taka opinia będzie kwalifikowała się do usunięcia. Trzeba wtedy wystosować odpowiednią prośbę do Google. Jeżeli próba się nie powiedzie – odpowiedz na opinię. Wyjaśnij, że dana osoba nigdy nie była Waszym klientem. Sprawi to, że inne osoby zainteresowane usługami kancelarii, nie tylko nie uwierzą oszustowi, ale dostaną sygnał, że na tyle mocno liczysz się na rynku prawniczym, że trzeba wobec Ciebie uciekać się do podstępu.
Kilkanaście lat temu, tworząc stronę internetową, wystarczyło zadbać, aby dobrze wyświetlała się w przeglądarce Internet Explorer na komputerze PC. Dzisiaj mamy tysiące konfiguracji różnych przeglądarek (często działających w inny sposób na różnych systemach operacyjnych). Znacznie zwiększyła się też liczba urządzeń, na jakich są uruchamiane. Nie możemy zmusić użytkownika, żeby naszą stronę otworzył na komputerze, a nie na telefonie, czy tablecie. No, może poza uniemożliwieniem mu wygodnego przeglądania witryny na urządzeniu mobilnym, spowodowanym brakiem responsywnej strony – ale takie działanie prędzej zabierze Ci klienta, niż zmusi go do zmiany przyzwyczajeń.
Warto przypomnieć, że brak mobilnej wersji strony mocno obniża pozycję w wynikach wyszukiwania. Powoduje, że Twój potencjalny klient będzie jak krótkowidz z poważną wadą wzroku, wypatrujący na przystanku wyczekiwanego autobusu. Nie zobaczy autobusu, dopóki ten w niego nie wjedzie. A nawet jeśli już do niego wsiądzie, nie będzie w stanie przeczytać na rozkładzie, jaki jest następny przystanek. Nie utrudniaj użytkownikom wizyty na stronie. Zadbaj o responsywność, wychodząc z założenia, że mogą ją otworzyć, na czym tylko chcą.
Być może zdarzyło Ci się kiedyś, że po wpisaniu w wyszukiwarce nazwy produktu oraz nazwy sklepu, w wynikach wyszukiwania pojawiły się reklamy tego produktu, ale… u konkurencji. Takie formy reklamy na brand konkurencji zdarzają się często. Mało kto inwestuje swój budżet reklamowy w Google Ads na frazę zawierającą jego własną markę. Oczywistym jest przecież, że jako pierwszy z organicznych wyników wyszukiwania, pojawi się nasza własna strona. Jest to więc nierzadko wykorzystywane przez konkurencję, która stosunkowo niskim kosztem wyświetlenia reklamy, pojawia się ponad organicznymi wynikami. To jak najbardziej dozwolone. Na ile etyczne, pozostawiam do oceny indywidualnej.
Niewykluczone, że takie zagranie zastosowała konkurencja wobec Ciebie. Co możesz zrobić? Możesz przeznaczyć budżet na reklamy Google, nastawione na frazy z nazwą Twojej kancelarii. Istnieje jednak ryzyko, że będzie to przepalony budżet lub konkurencja będzie dysponowała większym. Możesz też podejść do tego na chłodno. Cieszyć się, że konkurencja musi uciekać się do takich sztuczek, żeby spróbować przekierować na siebie część ruchu. Możesz też wyjść z założenia, że skoro użytkownik wyszukuje jakiejś usługi, wpisując nazwę Twojej kancelarii, skutecznie pominie reklamy konkurencji i ostatecznie trafi do Ciebie. Duża część internautów automatycznie omija wyniki reklamowe, zatrzymując wzrok dopiero na wynikach organicznych.
Ostatnia z opisywanych rzeczy jest najbardziej niezależna od jej twórców i właścicieli. Chodzi o gust użytkownika. Prawdą jest, że nie da się dogodzić wszystkim i nieważne, jak piękna byłaby strona w Twojej opinii – zawsze znajdzie się ktoś, komu się nie spodoba.
Pamiętaj jednak, że wygląd to nie wszystko. Użyteczność strony bardzo mocno wpływa na odbiór treści na niej zawartych. Nie wystarczy zadbać o merytorykę. Jeżeli dla Ciebie Twoja witryna jest wspaniała, ale użytkownicy zgłaszają, że mają problem z poruszaniem się po niej – to znak, że trzeba działać. Warto przemyśleć: dla kogo jest ta strona? Czy została stworzona, aby jej właściciel, wchodząc na witrynę, cieszył się, że trafia w jego gusta? A może jednak strona ma podobać się przyszłym klientom, przyciągnąć ich uwagę, budować pozytywne skojarzenie z marką?
Jeżeli bliżej jest nam do tej drugiej odpowiedzi, to warto – na etapie powstawania projektu graficznego strony – zaufać doświadczonemu projektantowi. Projektant ma doświadczenie w tworzeniu przejrzystych, czytelnych stron, a także dysponuje wiedzą zakresu UX (User Experience). Z pewnością będzie on potrafił znaleźć rozwiązanie i kompromis pomiędzy Twoim subiektywnym gustem a obiektywną estetyką.
31.03.2025
19.03.2025
17.02.2025