
Kiedy tańszy lead staje się droższym błędem?
31.03.2025
09.01.2024 / Aleksandra Oczkowska
Swego czasu wśród specjalistów marketingu krążyło powiedzenie Johna Wanamakera (amerykańskiego kupca zwanego również „Ojcem marketingu”, żyjącego na przełomie XIX/XX w.), że „połowa pieniędzy wydawanych na reklamę jest wyrzucana w błoto. Problem w tym, że nie wiem, która połowa”. I rzeczywiście, przez długi czas wiele osób w firmie miało takie przekonanie – marketing tylko generuje koszty, a nie sprzedaje.
No bo, w jaki sposób można sprawdzić, czy do decyzji klienta o współpracy przyczyniła się reklama, skoro ostatecznie i tak dział handlowy musi zamknąć sprzedaż? Wiemy przecież, że usługi prawnicze zwykle nie są bezpośrednio sprzedawane przez stronę (tak jak np. buty w sklepie online), a reklama jest właściwie jednym z elementów, z którymi ma styczność klient (lub nie). A co gdyby tę reklamę wyłączyć? Może to by nic nie zmieniło, a zaoszczędzilibyśmy kilka -set -tysięcy -milionów na marketing? Jak mierzyć skuteczność marketingu, sprawdzić, czy nie przepalamy budżetu i co w ogóle z tego mamy – m.in. na te pytania odpowiem właśnie w tym artykule.
Z analityką jest właściwie tak jak z wszystkimi obszarami w życiu – wpierw musimy ustalić czego konkretnie oczekujemy, ułożyć plan, w jaki sposób do tego dojdziemy i przejść do działania.
Hipotetycznie, mając kancelarię, mogłabym chcieć:
Jest to jakaś wizja, natomiast nie do końca sprecyzowana, więc opierając się na moich oczekiwaniach, powinnam teraz przyjąć pewne KPI (z ang. kluczowe wskaźniki efektywności), które pozwolą mi na bieżący monitoring statusu i realizacji tych celów, a także zmierzenie oraz ocenę efektywności przyjętych działań marketingowych. Dodatkowo będę mogła wykorzystać ich psychologiczny aspekt. Jeśli ustale konkretne cele i przekażę je swojemu zespołowi (de facto podkreślając, że na tych aspektach się skupiamy), prawdopodobnie zespół będzie bardziej zmotywowany, aby je zrealizować. Chapeau bas!
Poniżej podaję przykładowe KPI, biorąc pod uwagę wyżej wymienione hipotetyczne oczekiwania:
Od razu także powinnam określić, jakie liczby w skali miesiąca będą dla mnie satysfakcjonujące w poszczególnych przypadkach – oczywiście wcześniej to wyliczając. Interesuje mnie:
Wiedząc już, jakie mamy oczekiwania, jakie przyjęliśmy KPI oraz jakie cele dokładnie chcemy zrealizować, możemy przejść na tej podstawie do zaplanowania działań marketingowych. Mogą to być np.:
I wiele więcej. Generalnie nie jest to nic skomplikowanego, tych działań można wymyślić multum, natomiast sam proces wymaga mocnego planowania i umiejętności założenia pewnych hipotez, co z czego będzie wynikać i jakie efekty nam to powinno przynieść (później też będziemy musieli zweryfikować, czy rzeczywiście tak było). Trzeba też oczywiście zaplanować, ile na to wszystko planujemy wydać.
Jeśli już przyjęliśmy KPI oraz cele do realizacji, a także założyliśmy plan marketingowy, który umożliwi nam ich osiągnięcie, powinniśmy wybrać teraz metody, dzięki którym zmierzymy czy rzeczywiście idziemy w dobrym kierunku. Pracując dalej na powyższych przykładach, podaję niżej jak można do tego podejść:
Oczywiście tych metod analizy i narzędzi jest znacznie więcej. Tak naprawdę jednak wszystko powinno być dopasowane indywidualnie pod dany przypadek.
Za nami połowa sukcesu – wiemy czego chcemy i do czego dążymy. Wiemy też jak to mierzyć i wiemy, ile na to wydamy.
Natomiast ważne jest, aby te wszystkie dane wyświetlały nam się w jednym miejscu (analiza będzie wtedy o wiele łatwiejsza) w czytelny sposób (np. w formie graficznej za pomocą wykresu). Równie ważne jest, aby wymagały od nas jak najmniejszej ingerencji. Temu właśnie służy zautomatyzowany dashboard, do którego można podłączyć wiele źródeł danych (ich bieżące uzupełnianie będzie się też przekładało na automatyczną aktualizację danych w dashbaordzie) i wyświetlić w atrakcyjny oraz przystępny sposób. Sama używam Looker Studio – jest darmowy i tak naprawdę można do niego podpiąć wiele źródeł danych. Na początku całkowicie powinien wystarczyć. 🙂
Przyszedł moment prawdy: sprawdzamy, jak mają się nasze cele do osiąganych rezultatów, ile nam przyniosły zysku i ile nas kosztowały. Za pomocą Google Analytics 4 będziemy też mogli stwierdzić, ile zapytań uzyskaliśmy z poszczególnych źródeł (tak jak we wstępnych hipotetycznych założeniach ustaliliśmy, że potrzebujemy 600 aktywnych użytkowników na stronie i 35 przesłanych formularzy w skali miesiąca, więc możemy zweryfikować, które media przynoszą nam największy ruch i które przekładają się na efekty w postaci przesłanego formularza z zapytaniem o usługi – możemy też od razu policzyć, ile nas to kosztowało).
Jeśli dobrze to poukładamy, powinniśmy czarno na białym widzieć, czy przyjęte działania rzeczywiście przekładają się na nasze cele. Jeśli nie, należy się przyjrzeć się zaplanowanym działaniom – prawdopodobnie będę wymagały one naszej uwagi i modyfikacji. Jeśli tak, jesteśmy na dobrym tropie i możemy podwyższyć nasze oczekiwania, oczywiście w odpowiedni sposób modyfikując poszczególne działania (np. zwiększając aktywność w wybranych kanałach). Wszystko to, jak widać, wymaga ciągłej weryfikacji, testów i działań. Jestem jednak pewna, że takie podejście długofalowo pozwoli nam odpowiedzieć na tytułowe pytanie – czy prowadzony marketing prawniczy jest skuteczny.
31.03.2025
19.03.2025
17.02.2025