Scrollem na pełnych obrotach! Czyli o optymalizacji witryn słów kilka. | Marketing Prawniczy – portal nowoczesnych prawników i kancelarii

Scrollem na pełnych obrotach! Czyli o optymalizacji witryn słów kilka.

16.06.2025    /    Wojciech Górski

Zapewne nie raz, wchodząc na losową stronę w sieci, trafiliście nieszczęśliwie na taką, która nie zdążyła załadować zasobów, zanim zaczęliście przeglądać jej zawartość. A może zdarzyło się, że klikając na podstronę archiwum bloga, patrzyliście w ikonę ładowania, zastanawiając się, ile jeszcze czasu musicie zmarnować, zanim w końcu otrzymacie to, po co przyszliście. 

Zdarza się? Zdarza. Tak więc po kolei…

Pierwsze wrażenie jest najważniejsze

Mowa oczywiście o stronie głównej naszej witryny. To właśnie ona w większości przypadków będzie impulsem lub blokadą dla odwiedzających.

Użytkownik, wchodząc na stronę główną, potrzebuje najważniejszych informacji dot. Twojej działalności. Informacje te muszą być dostarczone w najszybszy możliwy sposób. Ikonka ładowania jest tutaj jednym z Twoich największych wrogów. Problemem są też ciężkie slajdery z „bajeranckimi” animacjami, ciężkimi zdjęciami i/lub filmami, które nikogo nie zachwycą, jeśli będą wczytywać się zbyt długo.

Prestiż oraz wizerunek są oczywiście istotne i tutaj czasem musimy iść na pewne kompromisy – pamiętajmy, że i na takowe w procesie tworzenia WWW powinno znaleźć się miejsce.

Bo ja widziałem taką jedną fajną stronę…

Przypomnij sobie, jak szybko się ona wtedy ładowała, czy wizualnie nie była „sztuką dla sztuki” oraz czy przypadkiem nie była tworzona na potrzeby jakiegoś konkursu. Takowe „produkty końcowe” mają tendencję do przedobrzania i serwowania zbędnych doznań wizualnych.

Owszem, czasem strony z bajerami wyglądają fajnie, ale zastanów się, czy chcesz, aby właśnie to widzieli klienci, którzy szukają profesjonalnej oferty. Czy taka właśnie „fajna stronka” przedstawia ofertę w sposób reprezentatywny, czy może sprawia bardziej wrażenie ładnej laurki?

Page builder-y? Nie tędy droga…

Na przestrzeni kilku ostatnich lat, popularne zrobiły się tzw. „page builder-y”. Są to najczęściej wizualne edytory, które działają na zasadzie „przesuwania bloczków”.  Możemy w nich tworzyć design strony „na zawołanie”, bez potrzeby angażowania programisty. Może to brzmieć jak coś niezwykle użytecznego, jednak jak każde „uniwersalne” rozwiązanie – niesie za sobą konsekwencje.

Problemem z nimi, praktycznie w każdym pojedynczym przypadku, jest tworzenie masy nieczytelnego kodu. Od strony wizualnej może to nie mieć znaczenia, natomiast pod maską kryje się misz-masz, z którym nie lubią się boty indeksujące. Dodatkowo nierzadko taki bałagan obniża prędkość ładowania strony, czy poszczególnych elementów.

Modyfikowanie szablonów tworzonych przez takie narzędzia jest również nie lada wyzwaniem dla samych programistów, jeśli zajdzie potrzeba jakichś większych zmian – jest to zwykle gmeranie po omacku w nieczytelnej strukturze. Osoby, które na co dzień tworzą witryny z użyciem page-builder’ów, zaopatrzone w dodatkową wiedzę programistyczną, mogą nie mieć większego problemu, natomiast wszyscy inni – będą kręcić nosem. Rzecz w tym, że programistów z doświadczeniem, którym komfortowo operuje w takim środowisku, jest stosunkowo niewielu.

Co możesz zrobić „od siebie”?

Po pierwsze – jeśli strona jest czymkolwiek więcej, niż zwykłą, prostą „wizytówką”, to warto zastanowić się nad odpowiednim hostingiem. Topka pozycji w Google pod hasłem „hosting www” niekoniecznie oznacza, że są to maszyny, które de facto nadają się do utrzymywania Twojej witryny. Usługodawcy niestety nierzadko idą w „ilość”, a nie w jakość i możemy skończyć z powolną witryną – nawet jeśli programista dołoży wszelkich starań, aby całość działała jak najszybciej. Znalezienie odpowiedniej opcji hostingowej też jest sztuką. Potrafi być całkiem czasochłonnym zajęciem, jeśli zechcesz zrobić to na własną rękę – najlepiej więc skonsultować to z działem IT lub bezpośrednio z wykonawcą – programiści doradzą, jakie rozwiązania się sprawdzają, a od jakich najlepiej trzymać się z daleka.

Po drugie –  zastanów się, czy potrzebujesz na swojej witrynie nadmiaru zdjęć i filmów, a także czy na pewno duża ilość treści musi wyświetlać się jednocześnie. Dla wyszukiwarki Google optymalna wielkość jednej podstrony wynosi do 2.5 MB – na cokolwiek powyżej może już kręcić swoim wirtualnym nosem. Oczywiście nie oznacza to z automatu, że nasza witryna spadnie w wynikach wyszukiwania, jeśli waga będzie powyżej zalecanej, ale jak najbardziej może to wpłynąć na komfort przeglądania.

Po trzecie – rób porządki. Jeśli Twoja WWW jest zaopatrzona w aktywny blog, na którym regularnie publikujesz, to istnieje spora szansa, że od każdego z tych wpisów jest co najmniej kilka rewizji. Rewizje te „nawarstwiają” się i zajmują miejsce w bazie danych – po kilku latach mogą to być ilości liczone w tysiącach, a te spowalniają połączenie z bazą danych. Jest to oczywiście tylko jeden z kilku punktów „porządków” na witrynie. W przypadku WordPressa dochodzą jeszcze osierocone metadane i kilka innych kwestii, ale są to rzeczy, które można pousuwać wtyczkami do tego przystosowanymi (lub poprosić programistę/IT, jeśli temat nas przerasta).

O całą resztę, włącznie z funkcjonalnościami typu „pamięć podręczna/statyczna”, serwowanie zdjęć w najnowszych formatach, czy optymalizację zapytań do bazy, zadba programista. O ile oczywiście zdecydujesz się na współpracę 🙂

Myślisz o zmianie WWW Twojej kancelarii? Lepszego momentu nie będzie. Napisz do mnie i porozmawiajmy o możliwościach współpracy:
wg@tomczak-stanislawski.pl

Nie kończ na artykułach – pobierz darmowego e-booka i odkryj więcej inspirujących porad i historii naszego zespołu w jednym miejscu!  POBIERAM PORADNIK.

 

Zainteresował
Cię ten artykuł?
Subskrybuj nas

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do naszgo newslettera i otrzymuj najnowsze informacje dotyczące marketingu prawniczego.

x

Powiązane artykuły