
Kiedy tańszy lead staje się droższym błędem?
31.03.2025
11.12.2018 / Emilia Kołsut-Joras
Jakiś czas temu zastanawialiśmy się wspólnie czy pisanie bloga prawniczego w ogóle ma jeszcze sens i czy nie szkoda na to czasu. Jak to zwykle w marketingowo-prawniczym świecie bywa, odpowiedź brzmi „to zależy”.
Jeśli jednak zdecydowałeś się na prowadzenie bloga prawniczego i dzielenie się z czytelnikami swoją wiedzą, pamiętaj o jednej bardzo ważnej rzeczy – piszesz do ludzi. Różnych. Część z nich będzie bardziej wykształcona, część mniej. Jedni bez problemu wychwycą subtelną różnicę pomiędzy firmą w potocznym rozumieniu, a firmą jako nazwą. Część bez problemu odróżni odszkodowanie od zadośćuczynienia… ale nie wszyscy. Praktyka pokazuje, że to właśnie ta część może być przeważająca.
Jakiś czas temu, rozpoczynając współpracę z jedną z kancelarii, powiedziałam pewnej pani mecenas, że ma pisać w taki sposób, jakby tłumaczyła coś koleżance, siedząc z nią przy kawie. Początkowo stwierdziła, że to nieprofesjonalne, a prawniczy blog po prostu MUSI być prawniczy. Przerobiłam więc jej tekst na nieco bardziej „ludzki” język i poprosiłam, aby oceniła czy w jej opinii mniej prawniczy wpis na blogu odbiera jej profesjonalizmu. Ze zdziwieniem stwierdziła, że w zasadzie to nawet podoba jej się bardziej, bo jakoś tak „milej i szybciej się czyta”, a równocześnie nadal zawiera masę merytorycznych informacji. Chociaż bloga prowadzi dość nieregularnie, kolejne wpisy pani mecenas są coraz lepsze. Ostatnio, w rozmowie na zupełnie inny temat, przyznała, że porada związana z „koleżanką przy kawie” – chociaż bezsprzecznie banalna – bardzo jej pomogła.
Osobiście doskonale rozumiem problem prawników z prostym pisaniem. Język prawniczy jest specyficzny sam w sobie, a dodatkowo na studiach non stop tłuką nam do głowy, że „prawnik musi mówić prawniczo”. Sama miałam profesora – świetnego specjalistę od zobowiązań – który za używanie pięknego, prawniczego języka, podwyższał oceny. Na studiach było warto, w Internecie – nie.
Wszystkim blogującym prawnikom, serdecznie polecam narzędzie Jasnopis, stworzone przez specjalistów-językoznawców. To prosta aplikacja, do której wklejamy nasz tekst, a ona ocenia go w skali 1-7. Najwyższa punktacja -7- oznacza, że tekst jest bardzo trudny. Dodatkowo aplikacja, pokazuje również, które słowa są zbyt skomplikowane i podkreśla za długie zdania. Algorytmy Jasnopisu są bardzo inteligentne, a po sprawdzeniu w nim kilku artykułów, budowanie prostych zdań samo wchodzi w nawyk. Absolutnie niezbędne narzędzie dla wszystkich prawników-blogerów!
Przy okazji – jeśli prowadzisz już jakieś działania marketingowe w swojej kancelarii, upewnij się czy słyszałeś o świetnych, darmowych narzędziach od Google.
Pamiętaj, że mówisz do ludzi, którzy najprawdopodobniej googlują swój problem prawny. Weź to pod uwagę już przy tworzeniu tytułu. Jak sądzisz – czy ludzie częściej googlują frazę „jak dokonać rejestracji spółki z o.o.” czy może „jak założyć spółkę z o.o.? Hmm?
Zanim zastanowisz się nad swoim stylem pisania, przeczytaj również koniecznie kilka porad, które ułatwią Ci stworzenie mistrzowskiego artykułu prawniczego. Na pewno pomoże Ci uporządkować informacje. Następnie… pisz i działaj. Powodzenia!
31.03.2025
19.03.2025
17.02.2025